Miasto na wodzie przyciąga co roku rzeszę turystów śpieszących zobaczyć to niezwykłe miejsce zanim zniknie pod wodą. Inni chcą uczestniczyć w odbywającym się tu co roku słynnym na całym świecie karnawale. Mimo, że mieszkańcy uskarżają się na hałaśliwych turystów miasto bez nich prawdopodobnie nie mogłoby już istnieć. Co ciekawe ogromna część z nich nie zostaje w Wenecji nawet na noc. Co można zobaczyć mając niecałe 24 godziny w tym fascynującym mieście?

Wenecja – jak powstała? Jakim cudem miasto utrzymuje się na wodzie?
Początków Wenecji możemy doszukiwać się już w 452 roku. Podobno wtedy miasto zostało założone przez uciekinierów szukających schronienia przed Hunami na znajdujących się tu wówczas bagnach. Błotnista ziemia nie ułatwiała im budowania domów.
W jaki zatem sposób udało im się cokolwiek zbudować?
Rozwiązaniem okazały się słupy z dębu i modrzewia wbite tak głęboko aż dotarły do stałego podłoża. Głębokość pali szacuje się na 7,5 metra, ich gęstość rozmieszczenia na 10 sztuk na każdy metr kwadratowy. Cała pozostała przestrzeń wypełniona została kamieniami, a także odłamkami. Dlaczego pale nie niszczeją? Z tego co wyczytałam wynika, że muł działa na nie konserwująco. Na palach położone zostały drewniane deski na których wznoszono dalsze konstrukcje. A za fundament służył kamień istryjski – odmiana marmuru.
Podobno do budowy Wenecji zużyto dziesięć milionów drewnianych słupów, a sam tylko Most Rialto leży na trzydziestu tysiącach pali. Imponujące, prawda?
Ciekawostka: Wenecja jako pierwsze miasto w historii miało numerowane domy. Niestety konstruktorzy nie przewidzieli, że budynków zacznie przybywać i po czasie powstanie administracyjny chaos. Współczuję listonoszom!



Weneckie atrakcje
Canal Grande zwany Canalazzo
Jest to czterokilometrowy kanał wzdłuż którego wniesiono budynki i oczywiście pałace miasta na wodzie pamiętające czasy jego świetności. Miłośnicy architektury znajdą tutaj budowle w stylu weneckiego Bizancjum oraz gotyku. Ale to nie wszystko – piętrzą się tu również fasady renesansowych pałaców i zdobione rozetami oraz cherubinkami rezydencje barokowe.

Tutejsze pałace noszą nazwy potężnych rodów weneckich wchodzących w skład Wielkiej Rady. Zaczynając przygodę z Wenecją od dworca kolejowego Santa Lucia możemy wsiąść do tramwaju wodnego nr 1 (bilet kosztuje 5 euro), który zabierze nas na plac św. Marka (możemy również zdecydować się na zwiedzanie pieszo i poznawać Wenecję chodząc uliczkami i przechodząc licznymi mostami), ale najpierw miniemy perełki, jak:
- kościół Santa Maria di Nazareth (Scalzi) – kościół karmelitów bosych, wart odwiedzenia m.in. dla malowidła Ettore Tita „Sobór eferski”;
- Casa Adoldo i Palazzo Foscardi-Contarini – miejsce urodzenia doży Francesco Foscaniego;
- Palazzo Labia – to pałac ozdobiony freskami Giovanniego Battisty Tiepolo przedstawiającymi dzieje Kleopatry;
- Po przeciwnej stronie wznosi się Palazzo Giovanelli, a tuż obok kolejna rezydencja weneckiej arystokracji – Palazzo Belloni Bottagia, której okna wychodzą na Palazzo Vendramin Calergi – siedzibę niemieckiego kompozytora Ryszarda Wagnera.

Most Rialto
Idąc dalej, przed Mostem Rialto docieramy do Ca’Pesaro – barokowego pałacu, który powstawał 58 lat (a dziś mieści Muzeum Sztuki Orientalnej, a także Galerię Sztuki Współczesnej). Kilka metrów dalej znajduje się Ca’Oro (złoty dom) niegdyś połyskujący płatkami złota. A dziś skrywa takie dzieła jak „Św. Sebastian” Andrei Monteoni, płaskorzeźbę „Portret podwójny” Tulii Lombarda, czy też „Wenus” Tycjana.

Wreszcie wspomniany już Most Rialto zbudowany według pomysłu Antonia de Ponte. Warto wiedzieć, że do XIX wieku był on jedynym stałym przejściem przez Canal Grande. Podążając dalej miniemy renesansowy Palazzo Crivan – Grimani, w którym niegdyś pomieszkiwał król Polski Władysław IV. Idąc dalej w stronę placu św. Marka zobaczymy Akademię gromadzącą największe na świecie zbiory malarstwa weneckiego.
Ciekawostka: w Wenecji znajduje się aż 400 mostów łączących miasto zbudowane na 118 wyspach.
W miejscu, w którym Canal Grande przechodzi w zatokę stoi kościół Santa Maria della Salute – dzieło Baldassare Longheny.
Bazylika św. Marka
Oczywiście jedną z głównych atrakcji pozostaje Bazylika św. Marka znajdująca się na placu o tej samej nazwie. I trudno się dziwić – bazylika robi wrażenie. Mało kto wie, że obecna bazylika jest trzecią wzniesioną w tym miejscu. Pierwsza, która powstała jako sanktuarium św. Marka – spłonęła. Na jej miejscu wzniesiono kolejną, którą uznano za niewystarczająco majestatyczną. Bazylika, którą podziwiamy współcześnie została zaprojektowana przez anonimowego architekta, ale nie od początku nosiła miano bazyliki. Po wybudowaniu służyła jako miejsce wykorzystywane do uroczystości państwowych. Dopiero w 1807 roku oficjalnie została katedrą.

Swojego czasu Wenecjanie uznawali swoje miasto za najważniejsze po Rzymie w chrześcijańskim świecie. Podkreślili to umieszczając na fasadzie bazyliki freski przedstawiające wykradzenie szczątków św. Marka z muzułmańskiej Aleksandrii (828 rok), co uznawali za czyn godny pochwały.
Nad wejściem do bazyliki zobaczycie repliki czterech koni św. Marka (to natomiast łup z Konstantynopola), a oryginał z brązu podziwiać można w Museo Marciano. Wnętrze świątyni jest równie bogate – są tam orientalne mozaiki, marmury i płaskorzeźby, a wszystkiemu mistycyzmu dodaje gra świateł. Warto zwrócić uwagę na freski zdobiące środkową kopułę obrazujące Wniebowstąpienie, czy te przedstawiające dzieje Mojżesza w kopule północnej.
Absolutną perełką będzie nastawa – Palo d’Oro znajdująca się za ołtarzem głównym. To również łup z Konstantynopola, a niektóre z elementów powstały podobno w V wieku. Nastawę zdobi 250 obrazów ozdobionych złotem, a także kamieniami szlachetnymi oprawionych w ramę ze złoconego srebra. Ale to nie koniec łupów – w skarbcu bazyliki zobaczyć można pozostałe zdobycze.
Wejście do bazyliki: bezpłatne. Uwaga: konieczne jest zakrycie ramion i kolan. Do bazyliki nie wejdziemy z bagażem (jest dostępna przechowalnia). Wewnątrz nie można korzystać z kamer ani aparatów fotograficznych.
- Wejście do skarbca: 3 euro
- Ołtarz i nastawa Palo d’Oro: 2 euro
- Muzeum bazyliki (stąd można wejść na taras widokowy): 5 euro

Zwróćcie też uwagę na wieżę – kampanilę
Wieża górująca na placu św. Marka to kampanila. Jest to 98 metrowa dzwonnica, która początkowo pełniła funkcję latarni morskiej. Podobno w czasach świetności każdy z pięciu dzwonów bił z innej okazji:
- La Marangona (Campanon) – największy z nich, zwiastował początek dnia roboczego, a także obwieszczał pierwsze wezwanie na posiedzenie Wielkiej Rady;
- Nona (Mezzana) – dzwoniła w południe;
- Trottiera – wzywał na posiedzenia patrycjuszy Weneckich;
- Pregadi (Mezza terza) – przypominał senatorom o posiedzeniach, a wiernym o uroczystościach religijnych;
- Renghiera (campana del Maleficio albo dei Giustiziati) – najmniejszy z dzwonów obwieszczał egzekucje.
Do 1722 roku był jeszcze szósty dzwon – Campanone di Candia bijący z innymi dzwonami. Z okazji wielkich wydarzeń wszystkie dzwony biły razem.
Współczesna wieża stanowi rekonstrukcję oryginalnej, która zawaliła się w 1902 roku podczas trzęsienia ziemi. Legenda głosi, że właśnie na szczycie wieży Galileusz zaprezentował doży swoją lunetę.
Pałac Dożów
Z bazyliki do Pałacu Dożów jest rzut beretem. Rezydencja dożów to arcydzieło gotyku powstałe między XIV i XV wiekiem z połączenia białego, a także różowego marmuru. Lekkości budowli dodają koronkowe detale, a wnętrze skrywają skarby weneckiej sztuki – znajdują się tutaj dzieła Tintoretta, Pado Veronese’a, Cacpaccia i Giovanniego Belliniego. Główne wejście Pałacu zdobi brama – Porta della Carta, a główny dziedziniec – schody Gigantów z końca XV wieku. Koszt wejścia to 14 euro.
Most Westchnień
Mi niestety nie udało się dotrzeć do mostu Westchnień (Ponte dei Sospiri), który niegdyś łączył Pałac Dożów z więzieniem. Jego nazwa wzięła się ponoć z westchnień, które wydawali z siebie więźniowie poruszeni pięknym widokiem. To właśnie we wspomnianym więzieniu przez 15 miesięcy przebywał Casanova zanim udało mu się zbiec.
Gdzie zjeść?
Polecam zatrzymać się na nieziemskie tiramisu w I Tre Mercanti oraz spróbować makaronu na wynos w Dal Moro’s. Makaron z pudełka brzmi jak pogwałcenie wszystkich włoskich zasad, ale wcale tak nie jest w tym przypadku. A o tiramisu powiem tyle: idealne! Koniecznie spróbujcie 🙂



Czy 24 godziny na Wenecję wystarczy?
Oczywiście 24 godziny to niewiele i na pewno nie uda się zobaczyć wszystkiego, co miasto ma do zaoferowania. Ale z pewnością wystarczy, by poczuć jego klimat i wsiąknąć jego atmosferę.

Jest wiele opinii o Wenecji i o ile ja byłam nią zachwycona, myślę, że nie każdy jest. A jak było u Was? Jesteście fanami Wenecji, czy raczej macie zamiar omijać ją przy każdej okazji?