Dzielnica Shinjuku jest jedną z 23 dużych dzielnic w Tokio. Jest siedzibą władz miasta i całej prefektury Tokio. W dzielnicy tej znajdują się obszary wysokiej zabudowy biurowej, obszary rozrywki i handlu a także tereny zielone – w szczególności park Shinjuku (Shinjkuku Gyoen National Garden), którego niestety nie mieliśmy czasu odwiedzić. Tak dla informacji – wejście do tego parku jest płatne (500 jenów w czasie naszego pobytu). W dzielnicy znajduje się olbrzymi dworzec kolejowy Shinjuku Station.
Do dzielnicy Shinjuku dotarliśmy pieszo z dzielnicy Shibuya, przechodząc po drodze przez park Yoyogi i świątynię Meiji. Gdy szliśmy od tej strony, początkowo dominowała niewysoka zabudowa mieszkaniowa, która dosyć szybko przekształciła się w niewysoką zabudową handlowo-usługową.
Już tutaj dzielnica była pełna życia i sklepów różnej maści – od spożywczych po sklepy ze sprzętem RTV. W tym miejscu wreszcie zgłodnieliśmy, postanowiliśmy więc zaliczyć zaplanowane przez nas obowiązkowe sushi. Aneta zaopatrzyła się też w bogaty wielosmakowy wybór Kit Katów w jednym z mniejszych lokalnych sklepów. Po jedzeniu i drobnych zakupach, w miarę jak przemieszczaliśmy się w stronę stacji Shinjuku, zabudowa robiła się coraz wyższa a ludzi przybywało.
Dworzec Shinjuku
Dworzec Shinjuku według różnych danych do których dotarłem, obsługuje średnio ponad 2 miliony pasażerów dziennie, co czyni go najruchliwszym dworcem na świecie. Spotkałem się też z danymi, że cały węzeł kolejowy w dzielnicy, obsługuje średnio dziennie ponad 3,6 miliona pasażerów. Teraz wyobraźcie to sobie – dzielnicę zamieszkuje niespełna 340 tysięcy osób i ma ona powierzchnię 18,23 km2, czyli niewiele większą niż wynosi powierzchnia dzielnicy Śródmieście w Warszawie. Stacja kolejowa Warszawa Centralna w 2018 r. obsługiwała wg Wikipedii średnio 42 600 pasażerów na dobę.
Co ciekawe trudno uwierzyć, że stacja Shinjuku obsługuje aż tyle osób, gdyż z zewnątrz w ogóle nie sprawia takiego wrażenia. Od strony zachodniej, od której do niej dotarliśmy, wygląda ona jak duży zabudowany kwartał miasta albo średniowysoki, za to długi – budynek biurowy. I rzeczywiście coś w tym jest. W Tokio życie kręci się w około stacji kolejowych i nierzadko są one połączone z olbrzymimi centrami handlowo-biurowo-usługowymi. Trudno ocenić gdzie się jedno kończy a drugie zaczyna. Od zachodniej strony stacji zlokalizowany jest dom towarowy Odakyu. Do sklepu tego nie wchodziliśmy, ze względu na brak czasu.
Tylko po krótce wspomnę o kilku liniach, które obsługują stację Shinjuku, bo wszystkich wymieniać tutaj nie ma sensu – odsyłam do tej strony albo na mapy Google. Jeśli chodzi o linie metra to stację obsługują linie Oedo, Shinjuku i Marunouchi. Przejeżdża przez nią linia kolejowa Yamanote a także Narita Express, którym można dostać się na lotnisko Narita.
Na placu na zachód od dworca Shinjuku znajdują się nadziemne kładki dla pieszych. Można nimi dostać się też do domu towarowego Odakyu. Warto na nie wejść jednak przede wszystkim po to, aby porozglądać się po okolicy. Można rzucić okiem z góry na odchodzące od placu ulice. A w kierunku zachodnim widać skupisko drapaczy chmur.
Omoide Yokocho
Po dojściu do dworca zaczęliśmy kierować się w kierunku północnym, wzdłuż jego zabudowań i zabudowań handlowych. Planowaliśmy bowiem na Shinjuku zobaczyć przede wszystkim obszar Kabukicho. Po drodze jednak, jak już tylko minęliśmy nowoczesne zabudowania odbiliśmy w prawo, aby zamiast iść wzdłuż głównej ulicy, przejść wąskimi alejkami Omoide Yokocho.
Omoide Yokocho jest to historyczny fragment dzielnicy Shinjuku, pełny małych restauracyjek, drobnych sklepików i budek ze street-foodem. Robi przyjemne i przytulne wrażenie. Gdyby nie to, że byliśmy już po jedzeniu, niewątpliwe unoszące się w tym miejscu zapachy, zatrzymałyby nas tam na dłużej.
Kabukichō
Omoide Yokocho nie jest wielkie więc szybko się przez nie prześliznęliśmy. Na jego końcu skręciliśmy w prawo i po przejściu pod torami kolejowymi zobaczyliśmy pierwsze rogowe, bajecznie kolorowe reklamami, zabudowania alei Yasukuni-dori. Tutaj właśnie zaczyna się Kabukichō, czyli dystrykt wewnątrz dzielnicy Shinjuku poświęcony rozrywce, pełen restauracji, barów, klubów nocnych, ale będący też największą w Japonii dzielnicą czerwonych latarni.
Weszliśmy na ulicę Yasukuni-dori krzyczącą neonami i pełną największego zgiełku jakiego do tamtego dnia doświadczyłem (przebije go dopiero Szanghaj). Przeszliśmy przez ulicę na najbliższych światłach, aby zagłębić się wewnątrz kwartału. Spacerowaliśmy zarówno po tych większych jak i bocznych uliczkach. Kabukichō pełne jest restauracji, barów a także sexshopów i klubów przewidzianych dla osób dorosłych.
Nie jest to typowo handlowa dzielnica jednak parę sklepów się znajdzie. M. in. znajduje się tutaj Don Quijote o którym wspomniałem we wpisie o Akihabarze. Poza tym jednak dominują jedynie niewielkie sklepy spożywcze typu Family Mart. I tak! Gdzieś tutaj znajduje się również górująca nad ulicą głowa Godzilli, którą niestety, prawdopodobnie przez coraz większe zmęczenie, przegapiliśmy.
Golden Gai
Ostatnim planowanym punktem zwiedzania Shinjuku miał być Golden Gai (z opcją na drinka w jednym ze znajdujących się tam barów). Golden Gai to niewielki kwartał, składający się z kilku uliczek zabudowanych niskimi budynkami, z których większość pamięta jeszcze pewnie czasy powojenne. A w budynkach tych mieści się blisko 300 małych barów i jadłodajni. A w wielu z nich miejsca starcza jedynie dla kilku klientów. Cały kwartał sprawia wrażenie okolicy dość szemranej i wywiera wrażenie jakby zza rogu miał wyjść typ spod ciemnej gwiazdy i walnąć człowieka obuchem w głowę. Ale to tylko takie wrażenie, a miejsce ma swój klimat. Co ciekawe teren jest własnością prywatną i jest zarządzany przez prywatne stowarzyszenie. Z tego względu istnieją ograniczenia w robieniu zdjęć. Te które wykonałem są zrobione z drogi prowadzącej do Golden Gai i sprzed wejścia. W alejkach nie chciałem już robić zdjęć, aby nie naużywać gościnności gospodarzy tego miejsca.
Na Golden Gai nie spędziliśmy za dużo czasu i zrezygnowaliśmy z wizyty w jednym z barów. Czuliśmy już bardzo duże zmęczenie. Wszak od rana zdążyliśmy obejrzeć wystawę teamLab, odwiedzić Mega Web, Shibuyę, park Yoyogi i świątynię Meiji. Zaczęliśmy więc powoli kierować się w stronę stacji metra, po drodze robiąc sobie nocny spacer po dzielnicy – zarówno po rozświetlonej Yasukuni-dori jak i po wielu bocznych i klimatycznych uliczkach. Dzielnica ta była przeciwieństwem Asakusy. Dochodziła już godzina 22.00 a Shinjuku pełna była życia, gwaru i ruchu ulicznego. Człowiek czuł się jakby był w stolicy świata.
Do hostelu wracaliśmy ze stacji Shinjuku-sanchome linią Shinjuku. Po drodze kupiliśmy parę przekąsek na noc i około godziny 23.00 byliśmy w hostelu.
To czego nie zobaczyliśmy na Shinkjuku, a chcielibyśmy zrobić kiedyś w przyszłości to, oczywiście, zobaczyć głowę Godzilli, wypić drinka w Golden Gai a także odwiedzić park Shinjuku Gyoen. Myślę że warto by też było podskoczyć do strefy wysokościowców. Znajdujący się tam Tokyo Metropolitan Government Building o wysokości 243 metrów oferuje darmowe obserwatorium, a ponadto charakteryzuje się piękną architekturą.