Mediolan nie jest typowo włoskim miasteczkiem. Nie znajdziecie tu labiryntu wąskich uliczek i moim zdaniem ciężko też o włoski luz, którego zazwyczaj doświadczam będąc w innych częściach Włoch. Mediolan jest inny… bardziej europejski, zglobalizowany i przede wszystkim życie tutaj toczy się szybciej, a ludzie bardziej niż w innych miasteczkach Włoch pędzą. Jest to również stolica mody przyciągająca na tutejszy fashion week tłumy – szczerze powiedziawszy poza nim tłumów również nie brakuje. Nieco inną atmosferę odczujemy w niewielkim miasteczku Como leżącym nad jeziorem noszącym tę samą nazwę. Tam odetchniemy, uspokoimy się po zawrotnym tempie zwiedzania Mediolanu. Co zatem można zobaczyć mając 48 godzin na te dwa tak różne od siebie miasta?
Mediolan – czy stolica mody jest warta odwiedzenia?
Mediolan jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów miastem we Włoszech. I mimo, że nie znajdziecie tu równie wielu zabytków, jak chociażby w Rzymie, jego historia sięga aż 1603 roku p.n.e. Burzliwe czasy prężnego rozwoju pozwalały na dynamiczny rozwój nie tylko samego Mediolanu, ale i całych Włoch. Niestety nie został on oszczędzony przez konflikty – podczas II wojny światowej miasto zostało niemalże zrównane z ziemią w wyniku bombardowań. Po wojnie Mediolan szybko zaczął się odbudowywać, stając się centrum finansowym i ekonomicznym współczesnych Włoch.
Obecnie Mediolan określa się nie tylko jako stolicę mody, ale również jako bramę Włoch na Europę. Jest połączeniem tradycji i innowacyjności, ale też bogactwa i stylu. I właśnie te cztery cechy najlepiej spróbować dostrzec podczas krótkiego pobytu. Co zatem warto zobaczyć w Mediolanie?
Duomo di Milano – serce miasta
Umówmy się, że budynek katedry tak głęboko wrył się w skojarzenia z miastem, że ciężko sobie wyobrazić pobyt w Mediolanie bez wizyty na Piazza Duomo i podziwianiu przepięknej budowli. Otoczona jest pustym placem co wzmaga jeszcze wrażenie jej majestatyczności.
Budowę katedry rozpoczęto w 1386 roku na polecenie księcia Giana Galeazzo Viscontiego, a zakończono ponad 500 lat później – w epoce Napoleona. Podobno to on przyczynił się do jej ukończenia, finansując końcowy etap prac, by właśnie tutaj zostać koronowanym na króla Włoch.
W budowli przeważa styl gotycki, jednak fasada po przebudowach nosi również ślady form barokowych i neogotyckich. Co ciekawe sam dach katedry ozdobiony jest aż 135 sterczynami, rzeźbami i gargulcami. Nie wspominając o 3400 figurach, które dodają całości przepychu. Panoramę miasta można zobaczyć z dachu, który jest dostępny dla zwiedzających. Wejście po schodach to koszt 10, wjazd windą 14, a wejście do samej katedry – 3 euro. Można też zakupić tzw. Duomo Pass który umożliwia wejście do katedry, krypt, terenu archeologicznego, muzeum, wystaw, kościoła San Gottardo oraz wejście na dach/wjazd windą. Koszt to odpowiednio 13/17 euro, do kupienia online. Z dachu można dokładniej przyjrzeć się rzeźbom i zdobieniom.
Galeria Wiktora Emanuela II
Tuż obok katedry znajduje się Galeria Wiktora Emanuela II, w której roi się od sklepów słynnych projektantów. Sam budynek zasługuje na uwagę, szczególnie jego przeszklony sufit i marmurowa posadzka. Nawet jeśli nie planujecie zakupów (i wyczyszczenia karty kredytowej) polecam przejść się tamtędy.
Po wyjściu z galerii, po przeciwnej stronie katedry znajdziecie się na Piazza Scala, przy którym znajduje się słynny teatr operowy La Scala. Bilety do la Scali możecie kupić online.
Teatr powstał jako następca zniszczonego przez ogień Royal Ducal Theatre na polecenie Marii Teresy cesarzowej Austrii. Zaprojektowany przez Giuseppe Piermariniego budynek z zewnątrz może nie robi zbyt dużego wrażenia, jednak skrywa piękną widownię zdolną pomieścić ponad 3 tysiące widzów i najsłynniejszą na świecie scenę operową. Bilety na spektakl operowy to spory wydatek, ale wszystko zależy od miejsca i wybranego spektaklu (wszystkie informacje na oficjalnej stronie teatru).
A jeśli nie dość Wam ekskluzywnych sklepów, po minięciu teatru możecie przejść się ulicami Złotego Kwadratu – tworzą go ulice Via Montenapoleone, via Manzoni, via Della Spiega oraz Via Sant’Andrea.
Zamek Sforzów
Po nasyceniu oczu przepychem butików projektantów, proponuję spacer Via Dante prowadzącą do Zamku Sforzów, którą warto się przejść dla poczucia namiastki włoskiego klimatu. Polecam zatrzymać się tutaj na gelati i nieśpieszny spacer wokół zamku z chwilą przerwy na dziedzińcu.
Zamek Sforzów powstał tak naprawdę dużo wcześniej niż stał się ich siedzibą. Początkowo był twierdzą Galeazzo II Visconti, władcy zachodniej części Mediolanu i nosił nazwę Porta Giovia. Wielokrotnie przebudowywany, za każdym razem się rozrastał. Po raz pierwszy przebudowy dokonano już kilkadziesiąt lat po powstaniu – na polecenie Viscontich, następnie przez Sforzów. Musiał być zrekonstruowany po wojnie z Austriakami, po której został splądrowany i zniszczony. Renowacja rozpoczęła się w 1893 roku pod nadzorem Lucy Beltramiego po długich sporach o to, co zrobić z tą starą budowlą. Później ponownie odbudowany po II Wojnie Światowej. Wejście kosztuje 5 euro, bilety można kupić online. Więcej na oficjalnej stronie zamku.
Idąc dalej na pewno miniecie Porta Ticinese, a właściwie jej klasycystyczną siostrę zbudowaną przez Cagnolę w latach 1801-1813. Położona na skrzyżowaniu ulic w niezbyt dogodnym miejscu, nadal jest punktem chętnie odwiedzanym przez turystów. Jej XII wieczna siostra, niegdyś główna brama miasta, znajduje się nieco dalej i można nią przejść do Via Torino i Duomo.
My jednak popędziliśmy dalej i końcówkę dnia spędziliśmy w dzielnicy Naviglio spacerując wzdłuż kanału Naviglio Grande.
Spokojne Jezioro Como
Kolejny dzień postanowiliśmy spędzić nad Jeziorem Como w miasteczku Como, które znajduje się jedynie 50 kilometrów na północ od Mediolanu. Bardzo szybko (jedynie 40 minut) i wygodnie dostaniemy się nad jezioro pociągiem Trenitalia (4,80 euro za bilet w jedną stronę).
Właśnie tak zaczęliśmy naszą podróż drugiego dnia urlopu. Znalezienie odpowiedniego pociągu nie powinno stanowić większego problemu. Perony są dobrze oznaczone, a każdy pociąg widnieje na tablicy rozkładów. Pamiętajcie tylko, że kupiony bilet (w kasie, czy biletomacie) należy skasować przed wejściem do pociągu. Oczywiście posiadacze biletu mobilnego nie muszą tego zrobić.
Już po krótkiej wędrówce z dworca ukazuje nam się widok na jezioro otoczone wzgórzami, które usiane są gdzieniegdzie domkami. Spacerujemy zatem wzdłuż jeziora napawając się uspokajającymi widokami i słońcem, którego jeszcze dobę wcześniej nie mieliśmy. Tutaj w powietrzu znowu unosi się włoska aura, a my zajadamy lody z jednej z tutejszych lodziarni.
Podczas spaceru odkrywamy kolejkę, która łączy Como z miasteczkiem Brunate. Szybko decydujemy się na zakup biletów, a chwilę później już siedzimy w wagoniku. Bilet w dwie strony można kupić w kasie przy wejściu. Kosztuje 5 euro. Kolejka jeździ co 15 minut. Po kilku minutach docieramy na szczyt i spacerujemy po niewielkim miasteczku. Wpatrujemy się niemalże zahipnotyzowani w jezioro z góry. Tutaj życie płynie jakoś przyjemniej i nawet to palące słońce mniej dokucza.
Po zjechaniu na dół zatrzymujemy się w jednej z niewielkich restauracji przy jeziorze. Delektujemy się doskonałą pizzą i oczywiście włoskim vino della casa.
Zatem czy warto?
Spotkałam się z dwoma skrajnymi opiniami dotyczącymi stolicy mody – jedni są zakochani w Mediolanie, inni twierdzą, że jest brudny i nieciekawy. Dla mnie jest raczej neutralny – nic mnie nie odrzuciło, ale też nic specjalnie nie zachwyciło. Czy warto? Oceńcie sami. Przedstawione wyżej atrakcje to nie jedyne co można w Mediolanie zobaczyć, ale jest to Mediolan w pigułce, który tak właśnie dał mi się poznać. Natomiast zdecydowanie warto wsiąść w pociąg i udać się nad przepiękne jezioro Como, które z ręką na sercu mogę polecić każdemu. Tam panuje sielski spokój, a przede wszystkim można wcinać pizzę z widokiem na jezioro otoczone wzgórzami – dla mnie miejsce absolutnie magiczne! Jestem ciekawa jakie są Wasze opinie na temat Mediolanu i Como. Dajcie znać w komentarzach!