3 dni w Szanghaju to naprawdę niewiele, by poznać wszystkie uroki miasta, ale jednocześnie wystarczająco by rozeznać się w jego strukturze, zaprzyjaźnić się z metrem i zasmakować w street foodzie.
Szanghaj to najludniejsze miasto Chin leżące nad rzeką Huangpu Jiang – prawym dopływie rzeki Jangcy. Do połowy XIX wieku było nieznaczącym miastem portowym. Trudno w to dzisiaj uwierzyć patrząc na współczesne centrum finansowe ze szklanymi wieżowcami sięgającymi chmur i z nowoczesnymi dzielnicami jak Pudong.
Kiedy to wszystko uległo zmianie? Czyli kiedy Szanghaj stał się współczesnym Szanghajem? Po pierwszej Wojnie Opiumowej, gdy przestarzała flota cesarska została rozgromiona przez statki brytyjskie. Po przegranej bitwie zwierzchnictwo nad Hongkongiem przejęła Wielka Brytania, a Szanghaj i cztery inne porty miały stać się otwarte na brytyjski handel. To wtedy miasto z milionowej aglomeracji stało się 13 milionową metropolią.
Ciekawostka: to właśnie po szanghajskich ulicach w latach 30. XX wieku jeździło więcej samochodów niż w pozostałych miastach Chin razem wziętych.
To również tutaj powstała pierwsza kolej magnetyczna Maglev (Magnetic Levitation Train) łącząca lotnisko Pudong z centrum miasta. Pociąg na tej trasie jest w stanie rozwinąć prędkość 400 km/h!
Jeszcze do 2009 Chińczycy mogli się też szczycić również najwyższym wieżowcem na świecie – Shanghai Tower. Tytuł przejął Burj Khalifa znajdujący się w Dubaju.
Jak dojechać do Szanghaju?
Najprościej oczywiście samolotem (pomijając oczywiście wiadomą przeszkodę, której obecnie nie przeskoczymy). Niestety żadna linia lotnicza nie oferuje połączeń bezpośrednich z Polski. Trzeba liczyć się z przesiadką. Loty oferują między innymi: Lufthansa, Emirates, Qatar i Swiss. Regularne ceny lotów to mniej więcej 2-2.5 tysiąca złotych (bez promocji i kombinowania).
My do Szanghaju nie lecieliśmy z Polski tylko z Tokio na pokładzie linii Jetstar. Sam lot trwał 3 godziny 25 minut i kosztował 1210zł (razem z bagażem rejestrowanym – 25kg).
Jak dostać się z lotniska Pudong do centrum?
Opcji jak zazwyczaj jest kilka, a wszystko zależy od tego o której przylatujecie i jaki macie budżet.
Po pierwsze możecie skorzystać ze wspomnianej wyżej kolei Maglev i sprawdzić chińską myśl technologiczną. Musicie się liczyć z wydatkiem rzędu 55 yuanów za podróż w jedną stronę, w cenie macie również całodzienny bilet na metro. 85 yuanów zapłacicie za podróż koleją w obie strony & jednodniowy bilet na metro. Uwaga: ostatni pociąg odjeżdża o 21.42, później są jeszcze dwa dodatkowe przejazdy o 22.15 & 22.40.
Najtańszą opcją jest metro. Bezpośrednio dojeżdża tutaj linia numer 2. Cena przejazdu zależy od miejsca docelowego, ale waha się między 3-9 yuanów. Metro operuje między 6 a 22.
Jeśli podobnie jak my przylatujecie o niezbyt szczęśliwej porze pozostaje Wam wzięcie taksówki. Przestrzegamy by wybierać tylko dobrze oznaczone taksówki, które wskażą Wam pracownicy lotniska. Punkt odbioru pasażerów jest dobrze oznaczony, obsługa całego procesu bardzo sprawna, a taksówek jest cała masa i wbrew pozorom nie są tak drogie jak mogłoby się wydawać.
Pamiętajcie tylko by wydrukować sobie adres hotelu najlepiej w języku chińskim. Większość kierowców nie rozumie angielskiego i ciężko będzie Wam się dogadać, by wytłumaczyć im drogę… Za przejazd z lotniska pod drzwi hotelu zapłaciliśmy około 200 yuanów.
Nocleg
O tym, że nasza rezerwacja nie była honorowana wiecie już z wcześniejszego wpisu. Koszt 3 noclegów w Hotelu ibis Shanghai North The Bund Zhoujiazui Road to około 937 yuanów, czyli około 550zł/2 osoby. A przynajmniej taka była cena noclegów podczas rezerwacji na oficjalnej stronie Accor. Nieco wyższą cenę zapłaciliśmy na miejscu, także pamiętajcie by się na to przygotować.
Zgodnie z informacją na stronie hotel ma 3 gwiazdki. Moim zdaniem całkiem słusznie. Wygląda na niedawno wyremontowany, ale niektórym może przeszkadzać budowa za oknem (a przynajmniej tak było, gdy nocowaliśmy tam 2 lata temu). Plus hotel znajduje się przy ulicy, nie jest ona zbyt ruchliwa, ale dla osób wrażliwych na dźwięki może być to dyskwalifikujące.
Najbliższy przystanek metra znajduje się około 15-20 minut pieszo od hotelu. Bliżej znajdziecie przystanki autobusowe, ale dla nas metro było dużo wygodniejszą formą transportu. Wsiadaliśmy do linii 8 (niebieskiej) na przystanku Huangxing Rd.
Plan na Szanghaj w 3 dni raz!
Czy uda się zobaczyć wszystko co Szanghaj ma do zaoferowania w 3 dni? Absolutnie nie! Myślę, że spokojnie moglibyśmy spędzić tutaj kilka tygodni odwiedzając mniej turystyczne miejsca, próbując chińskich specjałów i odkrywając zakamarki miasta. Mieliśmy kilka punktów, które musieliśmy zobaczyć w mieście, a resztę dostosowywaliśmy na bieżąco. Oczywiście ten plan możecie dopasować do swoich potrzeb dodając do nich więcej atrakcji lub zastępując je innymi.
Dzień 1
Dzień pierwszy rozpoczęliśmy od spaceru po Yuyuan Garden, a później również po bazarze Yuyuan. Yuyuan Garden jest traktowany jak starówka, a przynajmniej tak zostałby nazwany, gdybyśmy operowali tym samym nazewnictwem. Znajdziecie tutaj typową zabudowę nawiązującą jeszcze do cesarskich Chin.
Po spacerze i oczywiście kilku przekąskach ruszyliśmy w stronę dzielnicy finansowej. Na ten dzień mieliśmy zarezerwowany wjazd na punkt widokowy w Szanghaj Tower. Bardzo chcieliśmy zobaczyć to nowoczesne miasto z góry. Podpowiem tylko, że z wysokości Perła Orientu wygląda jeszcze piękniej niż z dołu 😉
Perła Orientu z góry – mówiłam, że wygląda pięknie! Jin Mao Tower „otwieracz do butelek” czyli Szanghaj World Financial Center
Na koniec postanowiliśmy przejść się po Bund. Był już wieczór, miasto było pięknie oświetlone, a my niestety nie byliśmy jedynymi, którzy mieli podobny pomysł 😀 Szliśmy w ogromnym tłumie osób – głównie obywateli Chin, którzy podobnie jak my postanowili zobaczyć Bund w pełnej krasie. Powiem szczerze, że w takim tłumie nigdy wcześniej nie byliśmy – nawet na największych koncertach.
Od razu też uspokoję tych, którzy mogliby się obawiać takiego spaceru po zmroku. Bez obaw! Mimo, że tłum był przytłaczający, to jednak wszyscy poruszali się w zorganizowany i spokojny sposób. Obyło się bez problemów i awantur. Radzę tylko uważać na kieszonkowców i zabezpieczyć swoje rzeczy 😉 Uwierzcie Bund po zmroku to jest coś, co na pewno trzeba zobaczyć!
Dzień 2
Drugi dzień zaczęliśmy od odwiedzenia Świątyni Longhua, gdzie mogliśmy podziwiać jedną z najstarszych świątyni sakralnych w Szanghaju. Zdaje się, że może być spokojnie też nazwana najwyższą 😉
Spacerowaliśmy po jej terenach, by móc zaobserwować tradycyjne rytuały. Jest to spory kawałek terenu, który pozwoli Wam trochę odpocząć od zgiełku miasta.
Po tym postanowiliśmy ponownie udać się na Bund, by móc pospacerować tamtędy również za dnia – liczyliśmy, że będzie wtedy mniej ludzi. I faktycznie! Chociaż mniej nie oznacza oczywiście wszechobecnych pustek 😉
Chcieliśmy też bardzo zobaczyć zabudowę shikumen znajdującą się w Xintiandi. Jeśli byście się zastanawiali co to takiego to jest to zwyczajnie styl architektoniczny starego Szanghaju. Mówiąc prościej: jest to zabudowa mieszkalna, w której wiele rodzin mieszkało jeszcze do niedawna.
wąskie uliczki Xintiandi dzieci przechodzące przez Xintiandi znajdziecie tu również małe sklepiki z różnościami
Głodni udaliśmy się w okolicę ulicy Wujiang, gdzie zamierzaliśmy przegryźć kolejne dania z lokalnego street foodu, ale niestety z powodu przebudowy metra nie udało nam się znaleźć budek serwujących owady w najróżniejszych marynatach. W zamian zjedliśmy kolację w maleńkiej knajpce w jednym z centrów handlowych, które znaleźliśmy w pobliżu. Nasyceni wybraliśmy się na spacer po komercyjnym sercu Szanghaju – ulicy Nanjing Lu.
nowoczesna ulica Nanjing Lu sztuka nowoczesna w okolicy ulicy Nanjing Lu
Dzień 3
Trzeciego dnia nie mieliśmy już zbyt wiele czasu na zwiedzanie. Postanowiliśmy zjeść późne śniadanie i dotrzeć na dworzec wcześniej. I jak się okazało była to bardzo dobra decyzja! Dlaczego? Jak łatwo się domyślić – tłumy. Plus jedynie jakieś dziesiątki peronów bez czytelnych dla nas oznaczeń i ciągnięcie za sobą walizek – słowem koszmar!
Dobrze wiedzieć!
W Chinach przyda się Wam przejściówka. Standardowe gniazdka nie są kompatybilne z europejskimi wtyczkami, chociaż w niektórych hotelach znajdziecie dopasowane do naszych gniazdka – tak było w naszym przypadku w Szanghaju.
W Chinach obowiązującą walutą są yuany. Jeden yuan to około 0.59 złotówki (może wahać się w zależności od kursu). Najlepiej mieć też ze sobą gotówkę. Nie spotkaliśmy się z możliwości płacenia kartą, czy telefonem mimo, że Chińczycy właśnie w ten sposób dokonują płatności.
Na wszelki wypadek zaopatrzcie swoje apteczki w leki na dolegliwości żołądkowe – dla tych z Was, których żołądki mogą nie dogadać się z chińską kuchnią. Na własnym przykładzie wiem też, że warto zabrać coś na grypę – zaoszczędzicie sobie na wizycie w aptece i tłumaczeniu translatorowi co Wam dolega 😉
Nie zdziwcie się, gdy Chińczycy będą głośno mlaskać czy pluć na chodniki – to dla nich całkowicie normalne zachowanie. Z pewnością nie da się do tego przywyknąć, ale z czasem przestaniecie zwracać na to uwagę.
Nie ufajcie ślepo mapom Google… Zdarzyło nam się, że wywiodły nas na manowce prowadząc do zgoła innego miejsca niż to, które mieliśmy zobaczyć.
Szanghaj operuje w strefie czasowej GMT+8. Co oznacza, że jest tam 8 godzin później niż w Polsce (licząc od czasu letniego)
Czy mogliśmy zrobić więcej podczas zwiedzania Szanghaju w 3 dni? Pewnie tak, ale nie lubimy zwiedzać odhaczając tylko kolejne pozycje z przydługich list. Poza tym daje nam to dobrą wymówkę by odwiedzić to miasto ponownie, nie sądzicie? 😉